Czy samolubny?

Samolubny gen - Richard Dawkins

Książka "Samolubny gen" profesora R. Dawkinsa nie należy do nowości, ale tyle mogło się o niej słyszeć, że ma się wrażenie, że się ją czytało. I ze mną trochę tak było. W końcu mogłam zweryfikować ochy i achy niektórych nad tą książką.

 

Jak wskazuje tytuł, powinniśmy spodziewać się w tej ponad 300 stronicowej pozycji, teorii traktującej o genach, przedstawionej w sposób zrozumiały dla laika. I o ile sposób podania się zgadza, bo profesor nie nadużywa terminów naukowych (a nawet jeśli jest to nieuniknione, całkiem zgrabnie wszystko wyjaśnia), teoria jako tak jest dla mnie bardzo naciągana. Jak dla mnie, być może jeszcze nie specjalisty w dziedzinie genetyki/biologii molekularnej itp., stwierdzanie, że geny świadomie kreują nasze (zwierząt) działania jest jak słaba bajka.

 

Kilka przykładów ze świata zwierząt na potwierdzenie teorii, że samolubni wygrywają, dają w pewien sposób zachętę do zastanowienia się nad tym faktem. Z drugiej strony, przykłady na altruistyczne podejście do życia (które często ma być zawoalowanym egoizmem), już wydawały mi się lekką nadinterpretacją. Wątpię, żeby analiza statystyczna pokrewieństwa między członkami rodziny, jako dowód na to, komu bardziej opłaca się pomagać, w jakikolwiek sposób mogła przemówić do zwykłego człowieka.

 

Cóż, być może nie jest to jednak książka popularnonaukowa, tak jak myślałam. Albo taki styl uprawia profesor Dawkins. Chyba bardziej logicznie była napisana "Krótka historia czasu" Hawkinga (mimo, że treść jest kosmiczna :p) W każdym razie, dla mnie teoria jest trochę bajkowa i chyba nie uwierzę w istnienie "genu na samolubność". Idea altruizmu wydaje się być jeszcze bardziej złożona. I tutaj przyznaję rację profesorowi: "Altruizmu musimy nasze dzieci nauczyć, nie możemy bowiem liczyć na to, iż jest on częścią ich biologicznej natury."